-Marcin?- Zerwałam się z kanapy i stanęłam obok okna. No to super, zebrało mu się na przypomnieniu o jego rodzinie, o jego córce. Bóg jeden wie co się z nim działo w tym czasie.- Wszystko dobrze?- Zabrzmiało groźnie? Nie. Właśnie z tego powodu pojawił się grymas na mojej twarzy. Wyłączyłam telewizor a w słuchawce było słychać westchnięcie i szum.
-Wszystko u was dobrze? Jak Zosia się czuję? Jak szkoła? Jak nowa praca?- Zadawał mnóstwo pytań jakby strzelał z karabinu maszynowego. Ok to prawda nie było go dobre pół roku w moim jak i Zośki życiu, no ale halo co to ma być.
-Wszystko dobrze. Będzie z rodzicami w Bydgoszczy, więc będziesz mógł ją odwiedzać, na pewno będzie się cieszyła, tęskni za tobą.- Mimowolnie się uśmiechnęłam. Tego nie mogę mu odebrać, ona zawsze będzie jego córką i wiem, że i Marcin i sama Zośka są bardzo ze sobą związani.
-Ala przepraszam, że nie zająłem się nią przez te pół roku, ale byłem w Afganistanie.- Słysząc to usiadłam na na kanapie i mocno westchnęłam, chyba zbyt mocno.- Nie spokojnie, nie walczyłem tylko ukrywałem się tam przed całym światem u znajomego przedsiębiorcy.- Nastała niezręczna cisza. No tak... Chciałabym jakoś zakończyć tą rozmowę, ale jakoś zabrakło mi mowy i potwornie zaschło mi w gardle.- Ala ty wiesz co chciałbym ci teraz powiedzieć?- O nie zaczyna się. Halo, halo ziemia do Ali! Koniec tej rozmowy.
-Wiesz co muszę kończyć i nie wiem nie interesuje mnie co chciałeś powiedzieć. Pamiętaj łączy nas tylko Zosia i nic więcej. Cześć.- Rozłączyłam się, położyłam telefon na stolik i z dobre dziesięć minut wpatrywałam się jak idiotka w czarny ekran od telewizora. W pewnych sensie zawsze będę go kochać...
- Monika nie mam siły już z tobą rozmawiać. Wytłumaczyłaś mi spoko, ale nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Straciłem do ciebie zaufanie i szacunek, nie jesteś kobietą mojego życia. Cześć.- Rozłączyłem się i rzuciłem na łóżko wpatrując się w sufit. Z laptopa sączyły się delikatne dźwięki jakieś dennej piosenki a ja leżałem i wpatrywałem się w sufit jak idiota. W pewnym sensie zawsze będę ją kochać...
- Michał idziesz ze mną do Ali na kolację, napisała do sms-a czy nie chcemy wpaść.- Wojtaszek zerknął na mnie a ja wstałem z łóżka i ruszyliśmy do drzwi.- Fajna ta Ala co nie Michał?- Uśmiechnąłem się do niego. Fajna stary? Ona będzie moją żoną.
Wrzuciłam pokroje mięso kurczaka na patelnię i spojrzałam na stan sushi. Wyglądało nieźle, oby dobrze smakowało. Za chwilkę usłyszałam pukanie do drzwi, ale wyprzedziła mnie Zośka.
-Wujek!- Wykrzyknęła radośnie i przytuliła się do Damiana.- Drugi wujek!- Michał wziął ją na ręce i rzucili się na kanapę, z której mieli idealny podgląd na kuchnię.
-Szybcy jesteście.- Oparłam się o blat i do nich uśmiechnęłam.
-No wiesz dziś chcemy być naturalnymi pięknościami jak nasze kochane sąsiadki.- Michał się wyszczerzył a ja zaprezentowałam uśmiech numer pięć.
-Co tam pichcisz? - Damian wstał i podszedł do blatu i spojrzał na rozstawione sushi.- Chyba będziemy wpadać częściej, bo Michał tak dobrze nie gotuje.- Za te bolesne słowa oberwał poduszką od współlokatora i zaraz rozpoczęła się bójka, a Zosia przyszła do mnie i pomogła mi w nakryciu stołu.
-Ala nie słuchaj go!- Michał podbiegł do mnie i mocno się do mnie przytulił.- Mam kobietę w rękach, nie możesz mi nic zrobić!- Pokazał mu język a ja pacnęłam ręką najpierw Miśka potem Damiana i zaprosiłam ich do stołu. Zosia usiadła koło Michała
a ja koło Damiana. Michał pomagał jej ogarniać jedzenie pałeczkami, jednak pomimo cierpliwości nauczyciela mała się poddała i jadła widelcem.
-Ala ja sobie tak myślę, że dobrze mieć taką sąsiadkę!- Damian zajadła się makaronem
z kurczakiem. Zaśmiałam się głośno.
-Damian spokojnie jutro wpadam do was. Mam nadzieję, że przygotujecie coś specjalnego.- Spojrzałam na minę Michała, który spojrzał na mnie jak na kosmitkę.- Lubię kulinarną kreatywność.- Zaśmiałam się a panowie za chwilkę się do mnie przyłączyli. Oni są po prostu wprost cudowni.
Powrót :) Zapraszam do lektury i pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz