poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 1

Mam dwadzieścia siedem lat. Ukończyłam studia medyczne w kierunku lekarza sportowego. Tata mówi, że mam wielki talent, ale ja wolę liczyć na siebie. Interesuje się modą, fotografią i siatkówką, no w końcu mam brata siatkarza. Jak chodziłam do jednego z Bydgoskich liceów, trenowałam biegi i koszykówkę. Może nie jestem zbyt wysoka, ale lubię sport i wiem, że bez niego moje życie nie było by takie samo. Od ośmiu lat jestem także mamą i wiem, że to zabrało mi część mojej młodości, ale nie żałuję, bo wiem, że Zośka daje mi o wiele więcej szczęścia niż ktokolwiek inny. Uwielbiam spaghetti i ciasto czekoladowe, ale to chyba obie uwielbiamy.
Często kiedy budzę się rano i zastanawiam się co mam do zrobienia w danym dniu, zastanawiam się czy zerwanie kontaktu z Adamem, przeprowadzka do Żor i praca
z siatkarzami Jastrzębskiego Węgla, to był dobry pomysł. Im bardziej się nad tym zastanawiam tym bardziej chciałabym kopnąć go w jaja i cieszyć się
z fantastycznej pracy jaką udało mi się znaleźć.
Jest środa z Zośką wczoraj wieczorem, dojechałyśmy do Jastrzębia. Sama nie wiem, jak sobie z nią poradzę. Jest bardzo kontaktowym dzieckiem i często przekracza granice bezwzględne, ale cóż poradzić taka już jest. Przekręciłam się na drugi bok łóżka
i poszukałam telefon. Była ósma, więc postanowiłam wstać i wziąć szybki prysznic. Odziałam się w jakiś wygodny strój i poszłam obudzić Zośkę, bo zaraz musiałam jechać na halę. Wiem, że Zośka będzie ze mną do końca sierpnia, bo potem przyjeżdżają po nią rodzice, aby była z nimi w Bydgoszczy. Nie chciała chodzić tutaj do szkoły, więc musieliśmy wybrać takie rozwiązanie.

- Zosiu.- Delikatnie szturchnęłam jej ramię a ona kilka razy zamrugała oczami
 i przetarła się rączkami. Kilka chwil i pokazała swój śliczny uśmiech.- Chodź na śniadanie.- Wyciągnęłam
z jednej z toreb ubrania dla niej i poszłam do kuchni zalać czekoladowe kuleczki mlekiem. Sama wciągnęłam musli z jogurtem greckim
i suszonymi jagodami, którymi obdarowała mnie moja babcia tuż przed moim wyjazdem. Wprost je uwielbiam. Po kilku minutach do kuchni przydreptała moja mała księżniczka. Usiadła przy wyznaczonym dla niej miejscu i wciągnęła płatki.

- Mamo jak myślisz.- Zerknęła na mnie a ja odłożyłam łyżkę i uśmiechnęłam się.- Czy Stasiu będzie chciał ze mną usiąść w szkole?- Uśmiechnęłam się a ona przybrała  minę myśliciela.

- Nie wiem, jak wrócisz do Bydgoszczy to go zapytasz. A teraz jedz.- Zganiłam ją a ona dokończyła płatki
i za chwilkę przyniosła mi szczotkę, abym rozczesała jej włosy.- Co ci zrobić?

- Rozpuszczone.- Delikatnie przeczesałam jej włoski a potem ucałowałam jej główkę
i zebrawszy kilka rzeczy do torebki wyruszyłyśmy na halę.
W między czasie, kiedy jechałyśmy do Jastrzębia ucięłam sobie jeszcze rozmowę telefoniczną z Lidką, moją przyjaciółką a zarazem i ostoją i granicą bezpieczeństwa. Gadałyśmy o wszystkim i o niczym, ale wiem, że takich spontanicznych rozmów będę potrzebowała najwięcej. Lidka tak słodko się jara, kiedy powiedziałam jej, że załatwię bilety na mecz, z Asseco Resovią.

- W sumie to fajnie, że będziesz teraz mieć takie wtyki.

- Wiem, że się cieszysz.- Uśmiechnęłam się i poczułam, że ona też.

- Muszę kończyć, mama coś chce. Kiedy mogę wpaść?

- Kiedy chcesz.- Cmoknęłam w słuchawkę i rozłączyłam się. Lubi Rzeszów a szczególnie Penczewa... Zaparkowałam pod halą i po kilku minutach już musiałam szukać Zośkę
w budynku. Kiedy ją znalazłam, zostałam mocno przytulona przez Damiana Wojtaszka.

I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z Jastrzębskim Węglem.



Mamy pierwszy ! :)  

Czytasz= Komentujesz ;) 

Pozdrawiam 
Ogonodraszki